DSP Book Publishing

zbigniew

Pejzaże dnia
= = = = = = = = = = = =

Twarz pomięta niby pergamin
Bruzdy biegnące przez policzki
Niby ścieżki skrywające tajemnice
Stóp, które je zdeptały
Oczy, których blasku nie widać
Za szybami grubych okularów
Wyblakłą szarością goniące
Za wszystkim, co żywe
Niby wilk na polowaniu
Kryjące się za bulwiastym nosem
Któremu wdychać nie jedno było dane
A oswojony z tym wągier
Niejedną przeżył przygodę
Wszystko to okolone strzępami
Przetłuszczonych i spoconych wlosów
Których zapach wyraźnie dominuje
Nad otoczeniem ich właściciela
Stłumiony tylko wówczas
Gdy rozchylone na szyjce butelki
Przeżarte skamielina, brunatno szare
Spróchniałe zęby wyrzucają poza siebie
Woń piwa zmieszanego z zapachem
Jedynych w swoim rodzaju „Mocnych”
Z zadartej brody jak u źle opalonego kurczaka
Wystają resztki „ pipci ” nieogolonych
Niby czułki kraba zbierające sygnały z otoczenia
Głowa osadzona na dobrze rozwiniętym korpusie
Ma ten przywilej górowania nad parą rąk
Zawsze rozbieganych, gorączkowo szukających
W kubłach na śmieci puszek i makulatury
Które z wielka wprawa rzucone pod nogi
Wgniatane w chodnik, ostatkiem sił zgrzytają
………………………………………………….
Już spokój, umorusane ręce liczą bilon
Jakaś młoda dama uperfumowana
Z pewną odraza przesuwa się przed nim do lady
Starczy na żubra, mocne i kaszankę
Suchy kaszel przerywa milczenie…..

Łaskawa ciemność schowa go do jutra
By powstający dzień zapisał jego portret
Na tle upadłego grosza, w szarej rzeczywistości
Kolejnego dnia Sejmowej debaty - nad czym ?

zbigniew